Orientation + Farmers' Market


W czwartek udałam się na słynny w San Luis Obispo Farmers' Market. Odbywa się on w każdy czwartek w centrum miasteczka i jest świetną okazją aby się najeść, kupić świeże produkty i posłuchać lokalnej muzyki. Okoliczne restauracje prezentowały swoje specjały, więc można było skosztować kuchni amerykańskiej, tajskiej, indyjskiej i wielu innych. Nie byłam bardzo głodna, ale postanowiłam zajrzeć do jednego z popularniejszych stanowisk, sprzedającego "corn on the cob" czyli ogólnie rzecz biorąc, gotowaną kolbę kukurydzy na patyku. Była ona maczana w maśle a potem można było ją doprawić wedle uznania. Niektórzy Amerykanie dodawali tam soli, pieprzu, chilli, parmezanu, majonezu i Bóg wie czego jeszcze. Moje dodatki nie były tak ekstrawaganckie, ale kukurydza była przepyszna.






Jedna ze starszych ulic SLO 


            zachód słońca

Następnego dnia odbyło się specjalne orientation dla exchange studentów w naszej szkole. Jest ich aż 14, chociaż biorąc pod uwagę wielkość szkoły (ok. 1500) to wcale nie tak dużo.
Na początku o 8 rano musieliśmy napisać test z angielskiego, który miał sprawdzić nasze umiejętności. Nie był zbyt trudny ale bardzo długi.

Jak wszyscy skończyli pisać, poszliśmy do pomieszczenia w szkole, w którym przygotowano dla nas przekąski, co było bardzo miłe. Poczęstowałam się szaszłykami owocowymi i rice crispies (smakowało to mniej więcej jak gąbczasty blok cukru, ale i tak to zjadłam).

Następnie poszliśmy do szkolnej biblioteki, gdzie dostaliśmy mnóstwo papierków, a później zostaliśmy oprowadzeni po szkole przez dwie dziewczyny z ostatniej klasy. W ostatnim poście wspominałam, że stresuję się AP Statistics. Okazuje się, że jedna z oprowadzających nas dziewczyn miała lekcje z nauczycielem tej lekcji i powiedziała, że jest wspaniały. Tak się składa, że Mr. Bristol był akurat w klasie i się z nami przywitał. Wydaje się naprawdę sympatyczny, więc może te lekcje wcale nie będą takie złe. Po drodze natknęliśmy się na chłopaków z samorządu szkolnego, którzy byli nami bardzo zainteresowani i powiedzieli, że koniecznie muszą nas wywołać przed całą szkołę na rozpoczęciu roku. Biorąc pod uwagę moją niezręczność, nie uważam, żeby był to świetny pomysł...

 
(tego kolegę spotkałam w drodze do szkoły)

Po orientation byłam wykończona i przez kilka godzin odpoczywałam w domu. Później napisała do mnie Eduarda i powiedziała, że jedna z wymieńców z Niemiec zaprasza nas obydwie do siebie. Szczerze mówiąc nie miałam siły się absolutnie nigdzie ruszać, ale w końcu jestem na wymianie, muszę przełamywać strefę komfortu, próbować nowych rzeczy, bla bla bla.
Tak więc zgodziłam się. Moja hmom podwiozła nas na miejsce i przy okazji wzięła psa na spacer do pobliskiego parku. Okazało się, że na miejscu było znacznie więcej osób, niż mogłabym się spodziewać. Host siostra Eve (dziewczyny z Niemiec) zaprosiła też kilku swoich znajomych, więc w końcu było tam około dziesięciu osób. Kilka znałam z orientation, część będzie chodzić do mojej szkoły a kilka osób było nawet z Mission Prep. Już wyjaśniam, czym jest Mission Prep. Otóż jest to prywatna szkoła katolicka również znajdująca się w SLO. Jako, że obydwie szkoły znajdują się w jednym mieście a na dodatek jedna jest prywatna i bardziej "posh", oczywiście jest spora rywalizacja. Dziewczyny z Mission Prep, które poznałam były bardzo miłe, więc narazie nie daję się propagandzie. 
Specjalnie na to spotkanie hości Eve zamówili pizzę, która była przepyszna. Co prawda w stylu amerykańskim, czyli na bardzo grubym cieście i z centymetrową warstwą sera, ale i tak mi smakowała (chociaż po zjedzeniu trzech kawałków myślałam, że nie wstanę).
Na koniec okazało się, że moja host mom już dawno wróciła do domu a w okolicy nie było żadnych autobusów, więc host mom Eve zgodziła się podwieźć mnie i Eduardę do domu, co było bardzo miłe z jej strony.

Już w poniedziałek zaczynam szkołę, co mnie przeraża ale również naprawdę nie mogę się doczekać. Życzcie mi powodzenia!









Komentarze

  1. U mnie też ma być sporo wymieńców w szkole, nie wiem ilu, ale po przylocie cię dowiem :) Nie zazdroszczę tego wywołania przed całą szkołą, ale z drugiej strony wszyscy Cię poznają i na pewno będą zagadywać z tego powodu. Powodzenia w szkole!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też jest taki Farmers Market, byłam tam raz, bo moja host mama kupuje tam owoce. Ja jestem chyba jedynym wymieńcem w mojej szkole, więc miałam orientation z pierwszakami i innymi nowymi ludźmi, ale fajnie, że u Ciebie tak zrobili, bo mogłaś poznać innych wymieńców :D Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w szkole nie sprawdzali mojej znajomosci angielskiego, chyba założyli, że musi być dobra, jeśli zdecydowałam się na szkołę tu XD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty