30 dni - wyjazdy, trzęsienia ziemi i inne zagwozdki
Witam ponownie! Na początku planowałam dodać kolejnego posta trochę później, ale stwierdziłam, że w mniejszych odstępach czasowych będę mogła zmieścić nieco więcej wydarzeń.
Co u mnie?
Ostatnio byłam w Szwecji, gdzie mogłam odpocząć nieco od poprzednich polskich upałów. Oprócz tego pooglądałam ładne widoczki i mogłam trochę pooddychać świeżym powietrzem.
W następnym tygodniu czeka mnie jeszcze wyjazd nad nasze kochane polskie morze a później już siedzę w domu i się pakuję. Wyjazd nadal wydaje mi się czymś bardzo odległym i nierealnym, chociaż został mi teraz równo miesiąc.
Ostatnio moja mama zadzwoniła do mnie ze zgrozą i rozpaczą mówiąc o "straszliwych trzęsieniach ziemi w Kalifornii" i nalegała, żebym porządnie przemyślała wyjazd. Trochę mnie to zaniepokoiło, jednak o ile trzęsienia ziemi owszem były, to w miejscowości Ridgecrest, ok. 400 km od San Luis Obispo. Nie było też żadnych poważnych ofiar więc sądzę, że mój wyjazd jest raczej bezpieczny. Muszę jednak przyznać, że przeżycie trzęsienia ziemi byłoby dość ciekawą przygodą.
Weszłam już chyba w ten moment wakacji, gdzie nie mam siły robić niczego choć trochę produktywnego, większość czasu spędzam więc siedząc w domu, myśląc o życiu, nadrabiając seriale i jedząc dużo dobrych, nie zawsze zdrowych rzeczy (a niby miałam nieco schudnąć przed Stanami. Dobre sobie.)
Zaczęłam się też zastanawiać nad prezentami dla hostów. Teoretycznie mieszkać na stałe będę tylko z Penny, ale jej syn ze swoją rodziną są często obecni w jej życiu, więc może miło byłoby im również coś podarować. Dla Penny myślałam głównie o jakiejś fajnej książce z polskimi przepisami i np. małym obrazie przedstawiającym warszawską starówkę. Jest tam dużo malarzy ulicznych, więc ze znalezieniem czegoś takiego raczej nie będzie problemu. Przy okazji będę mogła wesprzeć lokalnych artystów :)
Dla Alexa (syna) i jego dzieci myślałam głównie o polskich słodyczach typu Ptasie Mleczko (o ile uda mi się samej go wcześniej nie zjeść) i jakichś gadżetach takich jak kubki, torebki lub atlasy polskiej przyrody. Bynajmniej nie jestem jednak ekspertem od prezentów, więc jeżeli ktoś ma jakieś sugestie, to byłabym wdzięczna :)
Do zobaczenia za kilka tygodni!
M.
Ja mam nieco bliżej do epicentrum tego trzęsienia. Choć podobno media polskie bardzo wyolbrzymiają, a w LA tylko trochę pobujało. Ale spekulują, że mogą wystąpić jeszcze większe w niedługim czasie, a ja za 9 dni lecę, więc trochę jestem przerażona :D U mnie podobnie, jak u Ciebie, nadrabiam seriale ;)
OdpowiedzUsuńWow, tylko 9 dni! (teraz już właściwie 8)
UsuńTo powodzenia w przygotowaniach i oby polskie media rzeczywiście wyolbrzymiały te trzęsienia :)
Prezenty to tragedia. Co tu kupić komuś, kogo zna się tylko z wymiany wiadomości. Kupiłam kilka rzeczy z tej strony: https://folkstar.pl/ - może i Ty z niej skorzystasz :D
OdpowiedzUsuńHahah, dokładnie! Dzięki wielkie za polecenie strony, rzeczywiście jest tam sporo fajnych rzeczy! :))
UsuńJa po pierwsze zazdroszczę wizyty w Szwecji 😅 Mam jakieś standardowe prezenty m.in. kubek albo magnes. Muszę zamówić też zakładki do książek (polecam stronę lovepolanddesign.pl - bardzo fajne i niestandardowe wzory (nie tylko do zakładek)). Ale muszę coś jeszcze wymyślić 😂
OdpowiedzUsuńHmmh koniecznie polskie słodycze na spróbowanie! Może pocztówki lub magnesy. Coś co wszystkim kojarzy się z Polską :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Weronika S.
pasjeweroniki.blogspot.com